poniedziałek, 19 grudnia 2011

Jak oszczędzać?

Przerwa była trochę dłuższa niż planowałem, ale w końcu mogę opisać Wam zaproponować kilka naprawdę prostych sposobów na zmniejszenie poboru wody w waszych mieszkaniach/domach - i nie!, nie proponuję mycia się co drugi dzień i jedzenia na plastykowych talerzach :) Do rzeczy:



1. To jest chyba najprostsze co możecie zrobić - zakręcać krany kiedy ich nie używacie. Niby proste, a jednak w praktyce nie do końca. Czasem się zapomni, czasem się człowiek zamyśli, a czasem zwyczajnie się nie chce. A po co woda ma się lać kiedy myjemy zęby albo szorujemy naczynia w zlewie (tak tak - niektórzy wciąż nie mają zmywarek :P)? Takie lanie wody to kilkanaście litrów dziennie. Podobnie pod prysznicem - zakręcajcie wodę kiedy szorujecie ciałka. Nie dość, że oszczędzicie wodę to jeszcze dokładniej się umyjecie bo nie spłuczecie z siebie za szybko mydła :)

2. Perlatory. To już wymaga pewnych nakładów finansowych, ale na pewno się zwróci. Chodzi o to żeby woda np w zlewie kuchennym nie leciała jednym strumieniem tylko mniejszymi, rozproszonymi stróżkami, trochę jak pod prysznicem. Dzięki temu mniejszą ilością wody opłuczecie większą powierzchnię talerzy i garnków. Czasem wystarczy wymienić samą końcówkę kranu, aby uzyskać efekt perlatora.

3. Spłuczka. Jeśli macie możliwość zakupienia i instalacji dwudzielnej spłuczki to w ten sposób można zaoszczędzić sporo wody. Krótko mówiąc mała sprawa - mała spłuczka, większa sprawa - większa spłuczka. Idealnym rozwiązaniem jest system, w którym dodatkowo pojemnik spłuczki napełniany jest wodą zużytą w umywalce łazienkowej przy myciu rąk lub zębów :)

4. Kolejne rozwiązanie dotyczy raczej domów jednorodzinnych, bliźniaków. Decyzję należy podjąć na etapie projektowania domu. chodzi o wykorzystanie wody opadowej (czyli inaczej deszczu) do wykorzystania w formie spłukiwania sedesu lub podlewania ogrodu. Taki system wymaga zbudowania w piwnicy szczelnego zbiornika o danej objętości, który w momencie maksymalnego napełnienia oddaje nadmiar wody do sieci kanalizacyjnej. Zbiornik jest zasilany jedną rynną zbierającą wodę opadową z całej powierzchni dachu. Biorąc pod uwagę, ze dachy takich domów  mają średnio ok 80m², a w Polsce średnio 630l/m² powierzchni to łatwo policzyć że mamy do dyspozycji średnio 50m³ darmowej wody rocznie.

Na dziś to tyle. Co myślicie o tych sposobach? Może macie jakieś swoje własne? Jeśli tak to podzielcie się nimi w komentarzach. Jak urodzi się coś nowego w tym temacie to na pewno zrobię z tego nowy wpis :)

wtorek, 6 grudnia 2011

Rzecz o laniu wody

"Wszystko płynie" jak powiedział grecki filozof Panta Rei...

Wszyscy korzystamy z wody, czy do z wodociągu czy to z własnej studni. Myjemy się, podlewamy, gotujemy, zmywamy, pierzemy itd...a potem przychodzą RACHUNKI !!! I to niemałe.

Obecnie taryfa za wodę w Warszawie wynosi 4,32 zł brutto za m³. Niby mało ale jak przyjdzie co do czego to rachunek dwa razy w ciągu roku może wynieść ponad 200zł...a kryzys się zbliża (podobno). To zresztą tylko połowa ceny bo woda zużyta to ścieki, a za nie płacimy kolejne 5,65 zł/m³.

Zdarzyło mi się kiedyś spisywać wartości z liczników wody na jednym z warszawskich osiedli. Pamiętam, że po spisaniu stanu i poinformowaniu lokatorów ile wody zużyli praktycznie wszyscy robili wielkie oczy. Ale jak to?; Ja tyle zużyłem?; Niemożliwe! itd  Tak jakby nie mogli sobie na bieżąco sprawdzać zużycia? Najlepiej sugerować, że licznik jest zepsuty... pewnie w kilku przypadkach tak jest, ale na pewno nie w większości.

Normy zużycia wody na mieszkańca w typowym gospodarstwie domowym w bloku lub domku jednorodzinnym (bez podlewania ogródka) to UWAGA! - aż 5 m³/miesiąc! To daje 60 m³/rok. To bardzo dużo. I niestety bardzo dużo z nas skrzętnie korzysta z tego "limitu", a pewnie drugie tyle go przekracza.



A przecież woda nie bierze się z powietrza...tzn tak, bierze się też z powietrza (w postaci deszczu, mgły), ale woda którą mamy w kranach to woda podziemna. Warszawa leży na terenie wielkiego zbiornika wody tzw basenu. Ale ten basen nie jest bez dna, uzupełniany jest tylko wodami, które dostają się do niego z gleby lub z rzek - jest to jednak proces długotrwały i powolny. Obecnie więcej czerpiemy niż natura jest w stanie uzupełnić - dlatego zwierciadło wody podziemnej stale się obniża. Sama Warszawa czerpie przynajmniej 96 mln m³ rocznie, a jest to ostrożne szacowanie przy założeniu 2 mln mieszkańców i 4 m³ wody na mieszkańca na miesiąc. A przecież ten zbiornik musi dostarczyć w przyszłości wodę naszym dzieciom, wnukom itd itd...

Teraz pomyślcie lub policzcie ile Wy zużywacie wody. Sprawdźcie liczniki i pochwalcie się :)

Ja mogę się pochwalić wynikiem 2 -2,4 m³/miesiąc na osobę (a w domu są dwie). I aby uniknąć niepotrzebnych pytań - tak, myję się codziennie (prysznic, rzadko kąpiel w wannie) :P Do tego 2-3 prania w tygodniu, zmywam bez zmywarki bo takowej nie posiadam. Sam się trochę dziwie, że tylko tyle, ale widocznie tak jest.

W następnym poście (bo ten już taki długi) opiszę kilka sprawdzonych tricków jak zaoszczędzić trochę wody :)

Tymczasem pozdrawiam



Kaucji za butelki ciąg dalszy

Ukazał się kolejny artykuł (link poniżej).


Producenci opakowań są za - i to za małą, wg mnie odpowiednią kaucją 25gr/butelkę - a przeciwni są dystrybutorzy i producenci napojów. Ważne, że coś się zaczęło dziać, pojawiają się coraz to nowe opinie i głosy. Może już niedługo każdy z nas będzie nosił wszystkie butelki do osiedlowych sklepów i kupował za to chleb. Że nie wspomnę jakie to źródło utrzymania dla bezdomnych ;)

Pozdro :)

czwartek, 1 grudnia 2011

Prorok ze mnie czy jak?

No i proszę...niedawno napisałem o butelkach zwrotnych i o tym że w zasadzie nie są zbierane a dziś ukazał się artykuł na ten temat. Przeczytajcie bo mi się nasuwają ciekawe wnioski...


No i trochę się zawiodłem na naszym MOŚ'u. Myślałem (o ja głupi), że siedzą tam ludzie myślący i mający jakąś wizję. A guzik! Spełniamy wymogi UE - to dobrze. I po co się bardziej starać? Po co łożyć kasę? Pewnie, sumy wymienione w tym tekście ją ogromne, ale przecież można taki system można wprowadzać stopniowo, zacząć działać lokalnie...szkoda gadać.

Zastanawia mnie jeszcze tylko czy to już nowy minister się wypowiadał czy już nieobecny.

A to "nasze, polski" podejście do tematu to już mnie denerwuje - tacy Niemcy, Duńczycy czy kto tam jeszcze jakoś mają trochę oleju w głowie i dążą do 100% odzysku, a nam wystarcza 22%...

Pozdrawiam wszystkich czytelników :)